Jak tak zerknęłam na avatar, to od razu wiedziałam, że wygląda znajomo.
Wera, chyba zawsze tak jest, że książka jest lepsza od filmu, który powstał na jej podstawie. Powiedzieć, że jakakolwiek ekranizacja jest lepsza od dowolnej powieści może chyba tylko ten, kto totalnie nic nie czyta.
Pozdrawiam Ciebie.
Ja jestem zdania, że zawsze książka jest lepsza i co do "Ptaśka" też absolutnie się nie zgadzam chociaż książkę czytałam dawno i film też już kilka lat temu oglądałam, ale pamiętam jeszcze na tyle, by wiedzieć, że książka zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie.
Jak zresztą wiele innych powieści Whartona, który jest jednym z moich ulubionych pisarzy. ;-)
To jest oczywiste. Dlatego, że każda osoba, czytająca tę samę książkę będzie sobie pewne elementy wyobrażać inaczej, a film jest jeden i raczej nie ma szans na to, by trafił w wyobrażenia każdego z nas. Książka daje możliwość zobaczenia wszystkiego na własny sposób, w filmie masz to podane na tacy i czy Ci to odpowiada czy nie - musisz to zaakceptować.
Nie sądzę żeby to świadczyło o tym, że książka jest lepsza. Książka jest po prostu inna i nie należy wymagać od filmu tego samego co od niej (i na odwrót). To tak jakby człowiek z wyobraźnią muzyczną stwierdził, że jego utwory są najlepsze i zaprzestał słuchania dzieł innych wykonawców bo nie są takie jakie on by sobie wymyślił. To, że coś nie jest takie jak sobie wyobrażamy nie znaczy, że nie może być ciekawe. Właśnie po to ja oglądam filmy ładne wizualnie- spełniają moją potrzebę estetyki oraz są inspirujące. W tym samym celu ogląda się obrazy czy podziwia naturę. Podziwianie już istniejącego piękna to zupełnie inna czynność niż wyobrażanie go sobie. Poza tym książka i film to dwa zupełnie inne środki przekazu. Jak można porównać czy słowo pisane jest lepsze bądź gorsze od gry aktorskiej, muzyki czy scenografii? Ktoś może lubić bardziej książki od filmów ale stwierdzenie, że książka jest lepsza nie ma sensu.
literatura to zupełnie inna dziedzina niż kinematografia-porównywać książkę z filmem to jak dyskutować o wyższości Chanuki nad Jom Kippur.albo na odwrót.równie owocne;-)
są książki w których na przykład ilustrator się popisał i dołączając do ilustracji swoje wizualizacje wychodzi coś tak przejmującego,że obejrzenie potem filmu byłoby zwyczajną profanacją.ja miałam tak z Opowieściami z Narnii,dla mnie to seria genialnych książek,jestem z nimi mocno związana-jak zobaczyłam plakaty pierwszej części,na których blond Jadis ujeżdża niedźwiedzia to powiedziałam że na akurat te filmy nie pójdę.
w innych uznaję,że reżyser,scenarzysta,scenograf mają prawo do swojej interpretacji.